Napisała do mnie, że od dawna o tym marzy i że robi to dla siebie.
Chciała zobaczyć siebie inaczej — kobieco, pewnie, z czułością.
To była jej pierwsza sesja tego typu… i moja też.
Spotkałyśmy się gdzieś pomiędzy niepewnością a ekscytacją.
Wystarczyła kawa, rozmowa zwykła nie zobowiązująca, ale szczera, światło wpadające przez okno i chwila ciszy,
żeby zaczęło się coś pięknego.
Nie było pozowania — była prawdziwa Ona.
To nie tylko zdjęcia. To zapis odwagi, decyzji i nowego spojrzenia na siebie.